Baner reklamujący cykl Agile By Example
Baner reklamujący cykl Agile By Example

Relacja z konferencji Agile By Example Light 2014

10 maja miała miejsce wiosenna edycja konferencji Agile By Example, nazwana przez organizatorów “Light”, aby odróżnić ją od starszej siostry, która odbywa się co jesień w Warszawie.

Wydarzenie to zgromadziło ok. 70 osób, co potwierdza “odchudzony” charakter tej konferencji. Niemniej jednak, nie chodzi o ilość, a o jakość, a tej – obserwując reakcje uczestników na prezentowane treści oraz gorące dyskusje kuluarowe – nie zabrakło. ABE Light panującym na sali klimatem bardziej przypominało spotkanie lokalnej społeczności aniżeli konferencję, co pozwoliło na stworzenie unikalnej, nieformalnej atmosfery, sprzyjającej nawiązywaniu kontaktu pomiędzy prowadzącymi a zebranymi słuchaczami.

Organizatorzy przygotowali agendę składającą się głównie z prelekcji, a jedyną odskocznią od prezentacji było ćwiczenie “Ball Point Game”. Szczegółów tego ćwiczenia nie będę opisywał, aby osoby, które nie brały jeszcze w nim udziału, mogły przy jakiejś okazji w przyszłości wejść w nie bez gotowych rozwiązań. Warto tylko wspomnieć, niejako na zachętę, że wnioski płynące z gry mocno korelują z wnioskami, które można by wyciągnąć, analizując dowolny proces wytwarzania software’u w rzeczywistych projektach IT.



Prezentacje

Uczestnicy ABE Light podczas omawiania wyników ćwiczenia "Ball Point Game"
Uczestnicy ABE Light podczas omawiania wyników ćwiczenia „Ball Point Game”

Prezentacje – oprócz dwóch pierwszych, które trwały 45 minut – zaplanowane były na 30 minut i muszę przyznać, że jest to sensowny czas, podczas którego osoba prezentująca mogła przekazać wystarczająco szczegółowo swoją ideę, nie narażając słuchaczy na znudzenie.

Przyjeżdżając na ABE Light byłem nastawiony na prezentacje, w których prelegenci przekazują swoje doświadczenia, historie, sukcesy oraz porażki związane z tematyką agile oraz lean. Oczekiwałem konkretów – przykładów, liczb, inspiracji. Poniżej podsumowanie dwóch prezentacji, które z mojej perspektywy najlepiej spełniły wspomniane oczekiwania:

1. Agata Czopek-Rowińska: “Lean Startup w praktyce”

Agata podczas prezentacji o wykorzystaniu MVP w praktyce
Agata podczas prezentacji o wykorzystaniu MVP w praktyce

Bardzo ciekawy przykład, jak duża korporacja może czerpać z idei promowanych głównie w środowisku startupowym. Agata opisała historię stworzenia gry edukacyjnej dla dzieci o nazwie Quest Runner, która powstała w ramach wewnątrz firmowego akceleratora pomysłów w firmie Young Digital Planet.

Firma poprawnie skorzystała z pojęcia MVP, dokonując przy jego pomocy bardzo szybkiej walidacji koncepcji na nowy produkt dla najmłodszych. Ogólny pomysł polegał na wyciągnięciu młodzieży z murów szkolnych i zaproponowaniu im możliwości edukacji na świeżym powietrzu.

Pierwsza iteracja, trwająca 7 dni, polegała na sprawdzeniu, czy w ogóle istnieje możliwość, aby dzieciaki uczyły się na świeżym powietrzu. Prelegentka udała się do szkół, aby zadać to pytanie nauczycielom. Wróciła z informacją “podstawówka – nie, ale gimnazjum – jak najbardziej”.

Okazało się, że idealnie by było, jeśliby dzieci – oprócz uczestnictwa w grze – mogły dodatkowo brać udział w jej tworzeniu. Ponieważ pierwsze wyniki działań były obiecujące, osoby decyzyjne w firmie postanowiły przeznaczyć pieniądze na drugą iterację (trwającą tydzień). Ta miała odpowiedzieć na pytanie: “czy dzieci mogą taką grę współtworzyć?”. Aby sprawdzić, jak to wygląda w rzeczywistości, przygotowana została papierowa wersja gry, do testów której zaproszono grupę gimnazjalistów.

Zadowalający feedback od uczestników zaprowadził zespół do następnej iteracji, która tym razem miała odpowiedzieć na pytanie: “czy dzieciaki będą czerpać radość z takiej gry?”. Siedem dni to czas, jaki dostał zespół pracujący na koncepcją gry, aby przygotować coś grywalnego, co będzie można uruchomić na tablecie i sprawdzić, czy rzeczywiście może to przynieść radość uczestnikom.

Kiedy udało się zrealizować działający prototyp w HTML 5, władze firmy przeznaczyły kolejny tydzień, aby przetestować ten projekt w praktyce. Zaproszona grupa dzieciaków dała następującą informację zwrotną po zakończonej zabawie: “W końcu w szkole wydarzyło się coś ciekawego”.

I dopiero kiedy przeprowadzono ten ostateczny test, została podjęta decyzja, że warto zainwestować więcej w projekt i zrobić go na poważnie – będąc pewnym, że pomysł ma potencjał, aby przyjąć się na rynku.

Reasumując, bardzo ciekawa historia, pokazująca, że nawet w dużych firmach, można działać zwinnie, w krótkich iteracjach, szybko weryfikując hipotezy biznesowe i dostosowując je do rzeczywistych warunków panujących na rynku.

2. Michał Ślizak i Danuta Bemowska: „Stakeholder jungle – a survivor’s guide”

Michał oraz Danuta prezentują tablicę kanbanową
Michał oraz Danuta prezentują tablicę kanbanową

Ciekawa prezentacja, która pomimo początkowych problemów z wyświetlaczem, rozkręciła się w ciekawy przypadek użycia kanbana i co najciekawsze – wszystko podparte zostało liczbami, zdjęciami oraz ciekawymi statystykami.

Na początku prelegenci opisali świat, w którym funkcjonowali – jako zespól składający się ze specjalistów od jakości, byli niejako “złotą rączką” w firmie. Ich rzeczywistość wyglądała następująco: realizacja wielu zadań jednocześnie, częsta zmiana kontekstów, duża liczba interesariuszy do obsłużenia, braki kadrowe oraz praca na legacy code.

Na poprawę tej sytuacji nie wpływał dobrze fakt, że lider, który w tamtym czasie prowadził wspomniany zespół, większość zadań rozwiązywał sam i w pewien sposób zwalniał swoich podwładnych z myślenia oraz poważnego angażowania się w pracę.

Zmiany w firmie doprowadziły do stanu, w którym liderem stał się Michał, współprowadzący prezentację. Był to moment, kiedy jego zespól na poważnie zainteresował się kanbanem. Co ważne, skupili się na przestrzeganiu limitów na pracę w toku (WIP), co pozwoliło im uzyskać większą płynność w dostarczaniu zadań. Aby rozwiązać problem braku kompetencji – który szybko został obnażony przez wyśrubowane limity – zdecydowali się na wykonywanie dużej ilości czynności (nie tylko dewelopmentu) w parach oraz wprowadzili “lekkie tech talki”, czyli szybkie, spontaniczne prezentacje, wygłaszane na zasadzie “przeczytałem coś ciekawego w internecie – kto chciałby poświęcić 15 minut i o tym posłuchać?”.

Dodatkowo, wprowadzenie miar procesu spowodowało, że znając swoje realne możliwości, byli w stanie lepiej komunikować się z interesariuszami. Precyzując, mając kilka typów zadań (m.in. błędy, małe zmiany, duże zmiany), byli w stanie powiedzieć, ile średnio oczekuje się na realizację zadania w zależności od jego typu.

Aby poradzić sobie ułożeniem kolejności zadań płynących do realizacji, zastosowali macierz typu “ważność” vs. “wielkość zadania”. Pozwoliło to od razu wyodrębnić zadania, które są na tyle duże oraz na tyle nieistotne, że istniało wielkie prawdopodobieństwo, że nigdy nie zostaną zrealizowane. Dostrzegali to interesariusze, którzy w obliczu takiej sytuacji często decydowali, że zamiast czekać, wolą jednak wykonać to zadanie własnymi siłami.

Na koniec prowadzący przedstawili ciekawe statystyki: przed wprowadzeniem kanbana, zespół dostarczał 5,4 LOC (ang. lines of code) / osobodzień, po wprowadzeniu kanbana liczba ta wzrosła do 14,5.

Podsumowanie

Na koniec słowo o samej organizacji imprezy. Musze przyznać, że wszystko przebiegało tak, jak można było się spodziewać. Prezentacje zaczynały się i kończyły w określonych ramach czasowych, sala pomieściła wszystkich chętnych, a kilkadziesiąt zamówionych kartonów z pizzą dotarło na czas. Kolejny raz przekonałem się do podejścia, w którym agenda składa się z tylko jednej ścieżki i nie trzeba krążyć po obiekcie w poszukiwaniu pożądanej prezentacji.

Co można było zrobić lepiej? Drobiazg – słońce wpadające do pomieszczenia powodowało, że slajdy – szczególnie te na ciemnym tle – były słabo widoczne. Trochę czasu upłynęło, zanim ktoś przytomnie zasłonił rolety.

Impreza zakończyła się afterparty w jednym z pubów na placu Zbawiciela. Uczestnicy mieli to szczęście, że tęcza na środku wspomnianego placu akurat nie płonęła i co niektórzy zdecydowali, aby zrobić sobie z nią zdjęcie, póki jeszcze stoi 😉

Podsumowując, nie pozostaje nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na jesienną, pełną edycję Agile By Example. Do zobaczenia!

Ta strona używa Cookies, korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek zgodnie z ustawieniami przeglądarki. Nasza Polityka Prywatności
Akceptuję, bo lubię Was czytać.
x